niedziela, 23 września 2012

La Loba (Kobieta-Wilk)

"W niedostępnym, odludnym miejscu, które każdy w duszy zna, ale które niewielu widziało, żyje stara kobieta. Podobnie jak we wschodnioeuropejskich baśniach wyczekuje, aż jakiś zagubiony w drodze wędrowiec czy poszukiwacz szczęścia zbłądzi pod jej dach. (...) Czołgając się i pełzając na kolanach, przeczesuje montanas (góry) i arroyos (wyschłe koryta rzek) w poszukiwaniu wilczych kości, a kiedy zrgomadzi już cały szkielet, kiedy ostatnia kosteczka znajdzie się na swoim miejscu i staje przed nią piękna, biała rzeźba zwierzęcia, siada przy ogniu i duma, jaką zaintonować pieśń. Kiedy już wie, staje nad swoją criaturą, unosi nad nią ramiona i zaczyna śpiew. Wtedy żebra i kości kończyn wilka zaczynają porastać ciałem, a potem sierścią. La Loba śpiewa dalej, w miarę jej śpiewu zwierzęcia przybywa, a silny i kudłaty ogon zadziera się do góry. La Loba śpiewa dalej i wilk zaczyna oddychać. Śpiewa z całych sił, z głębi płuc, aż pustynia drży w posadach, a podczas śpiewu wilk otwiera oczy, podskakuje i zaczyna biec kanionem. A w którymś momencie biegu, czy to od wielkiego pędu, czy to od bryzgów wody w rzece, czy to od promieni słońca lub księżyca, który pada wprost na bok zwierza, wilk nagle przemienia się w roześmianą kobietę, która biegnie wolna ku widnokręgowi. (...)"

środa, 5 września 2012

czwartek, 30 sierpnia 2012

Królik (2012)

"Freud równocześnie z kompleksem Edypa odkrył dziecięcą seksualność, perwersyjną oraz polimorficzną, i już obciążoną pragnieniem oraz śmiercią." (J. Kristeva, "Potęga obrzydzenia")




sobota, 18 sierpnia 2012

wywiad

Dominika Sumińska: W czerwcu obroniłaś dyplom na Wydziale Grafiki UAP. Czy możesz opowiedzieć jak wyglądał?
Małgorzata Maciaszek: Mój dyplom miał tytuł „Anarchist poster” i realizowałam go w pracowni plakatu, ale były to tak naprawdę prace ręcznie wykonywane, szyte. Troszeczkę w myśl idei anarchistycznej „Do it yourself”. Te prace nie wymagały ani komputera, ani wydruków, ani jakiejś pomocy z zewnątrz. Była to próba znalezienia własnego języka w formie, jaką jest plakat. Prace dotykały przede wszystkim kwestii kobiet, kwestii kobiet w sztuce. Był plakat poświęcony Lee Krasner, był plakat dotyczący Simone de Bauwoir, był plakat o Freudzie i ten chyba najważniejszy z hasłem „Wysadzimy męski świat sztuki!” A jeśli chodzi o szycie, to w ogóle dosyć często przewija się ono w moich pracach.
D.S.: To prawda. Skąd pomysł użycia akurat takiej formy ekspresji?
M. M.: Częściowo wynika to z tego względu, że mogę to zrobić sama, nie potrzebuję żadnej pomocy z zewnątrz, nie potrzebuję nikogo do pomocy przy wykonaniu swoich prac. Chcę również nawiązywać do tej uznawanej typowo za kobiecą czynności, jaką jest szycie, jednocześnie próbując znaleźć w nim jakąś inną, własną drogę. Jeśli szyję obrus, to dziurawy. I szyję przede wszystkim w przestrzeni blejtramu. Wykonuję również takie prace, które można uznać za klasyczne malarstwo, ale również w nich staram się przemycić coś nowego.
D.S.: Czy te prace, które sama wyszywasz są tobie w jakiś sposób bliższe niż te, które malujesz?
M. M.: Myślę, że tak. Część z tych prac nawiązuje do dziecięcych zabawek, do czegoś takiego przytulnego, ciepłego, miłego, do pogłaskania, ale jednocześnie łączę tę infantylność z czymś okrutnym i drastycznym, z czymś ze świata dorosłych. Z pozoru miłe i miękkie obiekty opowiadają historie nie dla dzieci. Często dotyczy to erotyki, seksualności, ciała, całej sfery niedopowiedzeń, czasem czegoś nieprzyjemnego, co wypieramy.
Staram się łączyć ze sobą przytulność i przyjemność z tym, co źle się kojarzy i z kiczem.
D.S.: Czy ma to jakiś związek z Twoimi osobistymi doświadczeniami z dzieciństwa?
M. M.: Z osobistymi doświadczeniami może nie, ale raczej z przemyśleniami na temat dzieci, na temat dzieciństwa, na temat tego, że traktowane jest ono, jako okres zupełnego bezpieczeństwa, spokoju i beztroski. A dzieci wcale takie beztroskie nie są. W dzieciństwie tworzy się nasz obraz świata. Z wiekiem ten obraz modyfikujemy, ale czy na lepsze? Zastanawiam się nad rozwojem człowieka, nad rolą okresu dzieciństwa w życiu, w naszym funkcjonowaniu. Zależy mi jednak na tym, żeby moje prace nie były rozkładane na części, żeby odbiorca nie doszukiwał się w nich moich wspomnień. Chciałabym, żeby oddziaływały one na emocje, żeby jako całość oddziaływały na widza, na zasadzie jednego wrażenia, które wywołują.
D.S.: Czy sama czynność tworzenia tych prac, szycie ich, uspokaja cię w pewien sposób, jest odprężające czy raczej męczące lub nużące?
M. M.: Na pewno sama czynność szycia w pewnym sensie uspokaja. Na pewno nie nuży. W momencie kiedy praca powstaje, intensywnie zastanawiam się nad tym, co tworzę. Nie pracuję w taki sposób, że mam pomysł na całą pracę, od początku do końca, tylko raczej ta praca się dzieje w trakcie, zmienia się, modyfikuje. Nie ma prostego pomysłu, który prowadzi od punktu A do punktu B, ale modyfikuję go w trakcie, reaguję i zmieniam.
D.S.: Czy planujesz powrót do malarstwa?
M. M.: Chciałabym kontynuować malarstwo, nawiązywać do niego i próbować znaleźć na nie jakiś swój pomysł, swój sposób wyrażania. Wydaje mi się, że w moim malarstwie, jak również w szytych pracach jest, powiem wprost, dużo kiczu. Ale nie obawiam się tego, że ktoś może oskarżać te prace o to, że są kiczowate, bo świadomie z tego korzystam, to jest świadoma decyzja. Chcę tworzyć przedmioty niewinne, które ktoś może potraktować właśnie jako coś niepoważnego, nieistotnego, tandetnego. Często wykorzystuję jakieś odpadki, resztki materiałów, gałganki, które gdzieś tam są znalezione.

Dziewczęce fantazje



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...