sobota, 29 grudnia 2012

Na zimne wieczory

prêt-à-porter, automne-hiver from maciaszek on 8tracks Radio.

1. The KDMS, Never Stop Believing 2. Darius, Maliblue 3. Friendly Fires, Paris (remix) 4. Foster The People, Pumped Up Kicks 5. Cut Copy, Take Me Over 6. Grimes, Genesis 7. Blood Diamonds ft. Grimes, Phone Sex (remix) 8. Moloko, Be Like You 9. Roisin Murphy, Scarlet Ribbons 10. Serge Gainsbourg, Ballade De Melody Nelson 11. Lana Del Rey, Ride

Ona jeszcze nie ma imienia

niedziela, 9 grudnia 2012

Szpileczki, zęby i hybryda

Paszcza (2012)
Poduszkowiec (2012)
Hybrydka (2012) Hybryda i hybrydyzacja to słowa klucze we współczesnej rzeczywistości. Oznaczają one połączenie elementów, które oddzieliły od siebie przyroda lub kultura. Wyobrażamy sobie przyszłość jako złożoną z wielu hybryd, które mają za zadanie ułatwić nasze funkcjonowanie. Często słowo to kojarzymy z nowoczesnymi technologiami, a ma ono zastosowanie również w świecie zwierząt i roślin. „Hybrydka” jest mieszańcem pod względem formy. Mieszają się w niej różne techniki i materiały: druty, bandaże, folia, płótno, gips, ale mieszają się w niej również elementy przedstawione: dłoń i rybi ogon. Dłoń wskazuje palcem ku niebu – jak ryba, która chciałaby móc wznieść się w powietrze.

niedziela, 23 września 2012

La Loba (Kobieta-Wilk)

"W niedostępnym, odludnym miejscu, które każdy w duszy zna, ale które niewielu widziało, żyje stara kobieta. Podobnie jak we wschodnioeuropejskich baśniach wyczekuje, aż jakiś zagubiony w drodze wędrowiec czy poszukiwacz szczęścia zbłądzi pod jej dach. (...) Czołgając się i pełzając na kolanach, przeczesuje montanas (góry) i arroyos (wyschłe koryta rzek) w poszukiwaniu wilczych kości, a kiedy zrgomadzi już cały szkielet, kiedy ostatnia kosteczka znajdzie się na swoim miejscu i staje przed nią piękna, biała rzeźba zwierzęcia, siada przy ogniu i duma, jaką zaintonować pieśń. Kiedy już wie, staje nad swoją criaturą, unosi nad nią ramiona i zaczyna śpiew. Wtedy żebra i kości kończyn wilka zaczynają porastać ciałem, a potem sierścią. La Loba śpiewa dalej, w miarę jej śpiewu zwierzęcia przybywa, a silny i kudłaty ogon zadziera się do góry. La Loba śpiewa dalej i wilk zaczyna oddychać. Śpiewa z całych sił, z głębi płuc, aż pustynia drży w posadach, a podczas śpiewu wilk otwiera oczy, podskakuje i zaczyna biec kanionem. A w którymś momencie biegu, czy to od wielkiego pędu, czy to od bryzgów wody w rzece, czy to od promieni słońca lub księżyca, który pada wprost na bok zwierza, wilk nagle przemienia się w roześmianą kobietę, która biegnie wolna ku widnokręgowi. (...)"

środa, 5 września 2012

czwartek, 30 sierpnia 2012

Królik (2012)

"Freud równocześnie z kompleksem Edypa odkrył dziecięcą seksualność, perwersyjną oraz polimorficzną, i już obciążoną pragnieniem oraz śmiercią." (J. Kristeva, "Potęga obrzydzenia")




sobota, 18 sierpnia 2012

wywiad

Dominika Sumińska: W czerwcu obroniłaś dyplom na Wydziale Grafiki UAP. Czy możesz opowiedzieć jak wyglądał?
Małgorzata Maciaszek: Mój dyplom miał tytuł „Anarchist poster” i realizowałam go w pracowni plakatu, ale były to tak naprawdę prace ręcznie wykonywane, szyte. Troszeczkę w myśl idei anarchistycznej „Do it yourself”. Te prace nie wymagały ani komputera, ani wydruków, ani jakiejś pomocy z zewnątrz. Była to próba znalezienia własnego języka w formie, jaką jest plakat. Prace dotykały przede wszystkim kwestii kobiet, kwestii kobiet w sztuce. Był plakat poświęcony Lee Krasner, był plakat dotyczący Simone de Bauwoir, był plakat o Freudzie i ten chyba najważniejszy z hasłem „Wysadzimy męski świat sztuki!” A jeśli chodzi o szycie, to w ogóle dosyć często przewija się ono w moich pracach.
D.S.: To prawda. Skąd pomysł użycia akurat takiej formy ekspresji?
M. M.: Częściowo wynika to z tego względu, że mogę to zrobić sama, nie potrzebuję żadnej pomocy z zewnątrz, nie potrzebuję nikogo do pomocy przy wykonaniu swoich prac. Chcę również nawiązywać do tej uznawanej typowo za kobiecą czynności, jaką jest szycie, jednocześnie próbując znaleźć w nim jakąś inną, własną drogę. Jeśli szyję obrus, to dziurawy. I szyję przede wszystkim w przestrzeni blejtramu. Wykonuję również takie prace, które można uznać za klasyczne malarstwo, ale również w nich staram się przemycić coś nowego.
D.S.: Czy te prace, które sama wyszywasz są tobie w jakiś sposób bliższe niż te, które malujesz?
M. M.: Myślę, że tak. Część z tych prac nawiązuje do dziecięcych zabawek, do czegoś takiego przytulnego, ciepłego, miłego, do pogłaskania, ale jednocześnie łączę tę infantylność z czymś okrutnym i drastycznym, z czymś ze świata dorosłych. Z pozoru miłe i miękkie obiekty opowiadają historie nie dla dzieci. Często dotyczy to erotyki, seksualności, ciała, całej sfery niedopowiedzeń, czasem czegoś nieprzyjemnego, co wypieramy.
Staram się łączyć ze sobą przytulność i przyjemność z tym, co źle się kojarzy i z kiczem.
D.S.: Czy ma to jakiś związek z Twoimi osobistymi doświadczeniami z dzieciństwa?
M. M.: Z osobistymi doświadczeniami może nie, ale raczej z przemyśleniami na temat dzieci, na temat dzieciństwa, na temat tego, że traktowane jest ono, jako okres zupełnego bezpieczeństwa, spokoju i beztroski. A dzieci wcale takie beztroskie nie są. W dzieciństwie tworzy się nasz obraz świata. Z wiekiem ten obraz modyfikujemy, ale czy na lepsze? Zastanawiam się nad rozwojem człowieka, nad rolą okresu dzieciństwa w życiu, w naszym funkcjonowaniu. Zależy mi jednak na tym, żeby moje prace nie były rozkładane na części, żeby odbiorca nie doszukiwał się w nich moich wspomnień. Chciałabym, żeby oddziaływały one na emocje, żeby jako całość oddziaływały na widza, na zasadzie jednego wrażenia, które wywołują.
D.S.: Czy sama czynność tworzenia tych prac, szycie ich, uspokaja cię w pewien sposób, jest odprężające czy raczej męczące lub nużące?
M. M.: Na pewno sama czynność szycia w pewnym sensie uspokaja. Na pewno nie nuży. W momencie kiedy praca powstaje, intensywnie zastanawiam się nad tym, co tworzę. Nie pracuję w taki sposób, że mam pomysł na całą pracę, od początku do końca, tylko raczej ta praca się dzieje w trakcie, zmienia się, modyfikuje. Nie ma prostego pomysłu, który prowadzi od punktu A do punktu B, ale modyfikuję go w trakcie, reaguję i zmieniam.
D.S.: Czy planujesz powrót do malarstwa?
M. M.: Chciałabym kontynuować malarstwo, nawiązywać do niego i próbować znaleźć na nie jakiś swój pomysł, swój sposób wyrażania. Wydaje mi się, że w moim malarstwie, jak również w szytych pracach jest, powiem wprost, dużo kiczu. Ale nie obawiam się tego, że ktoś może oskarżać te prace o to, że są kiczowate, bo świadomie z tego korzystam, to jest świadoma decyzja. Chcę tworzyć przedmioty niewinne, które ktoś może potraktować właśnie jako coś niepoważnego, nieistotnego, tandetnego. Często wykorzystuję jakieś odpadki, resztki materiałów, gałganki, które gdzieś tam są znalezione.

Dziewczęce fantazje



czwartek, 7 czerwca 2012

Przyjemności

"Lubię myślec, że w mojej pracy chodzi o wszelkiego rodzaju przyjemności." - Tom Wesselmann
I'm proud! (2012), 100x70cm, tkanina, koraliki, sznurek, filc
 

Dziecięce ciśnienie i M.B.

Dziecięce ciśnienie (Królik, na którego działa ciśnienie) - jedna z prac prezentowana w ramach wystawy "Ciśnienie" w galerii Siłownia w Poznaniu

M.B. Bolesna in pink

sobota, 26 maja 2012

Ciśnienie w Poznaniu

„Ciśnienie” to wystawa nawiązująca do gorączkowego poszukiwania adekwatnych rozwiązań w dobie nadmiaru i przeludnienia. Dotyczy spraw przyziemnych i podstawowych, o których nie sposób zapomnieć, ale które wykonuje się zawsze na ostatni moment. W nieco ironiczny sposób, przypomina o postaciach uzależnionych od ryzyka, pracy, dawek itp. Chodzi tu o takie nawiązanie do tych spraw, by widza przestrzec, ale niekoniecznie go uspokoić. „Ciśnienie” to stan, w którym wszystko wypada z rąk, jesteśmy o krok od rzucenia w kogoś tym, co pod ręką, przekleństwa cisną się na usta a podniesiony głos i brak elokwencji jest jedynie rozgrzewką. 
Gdy ciśnienie przekracza pewien próg, mamy do czynienia z erupcją, eksplozją lub implozją. Artyści zaproszeni na wystawę związani są z galerią Siłownia, nowym miejscem na mapie Poznania. Reprezentują różne techniki i praktyki tworzenia. Znajdziemy tutaj malarstwo skontrastowane ze sztuką komputerową, obiekty i rzeźby o krok od dźwięków muzyki elektronicznej. W takim tyglu aż prosi się o konflikt.

 Osoby zaproszone: Roman Bromboszcz, Adam Ćwiek, Małgorzata Maciaszek, Urszula Szkudlarek, Wojciech Wroński

sobota, 19 maja 2012

WACHLARZ ODCIENI ŻYCIA

Wachlarz – typowo kobiece, mimo, że wcześniej również męskie akcesorium, pełniące rolę ozdobną, jak też praktyczną – używane jako swoisty „klimatyzator”, ale też wizytówka charakteru, osobowości właścicielki.
 Małgorzata Maciaszek rozwinęła tą funkcję „wachlarza” do rangi całościowej ekspresji kobiecości, lecz nie poprzez ukazanie dosłownego kształtu owego atrybutu, lecz w formie użytego materiału i zaprezentowanej formy, ekstrapolując symbol kobiecej kokieterii, urody, charakteru w wymiar całościowej ekspresji.
 Kobiecość to bowiem kalejdoskop emocji, postaw, od skrajnie opiekuńczej po nieprzejednanie waleczną, zapiekłą w swych ambicjach, dążnościach. Może przejawiać się jako bogini miłości, erosa - „Wenus” - emanująca jednak nie tylko zmysłowością, eterycznością, co sugerowałby użyty materiał, ale jednocześnie konsekwencją, poczuciem realizmu, praktycznie „wpisując się” w otoczenie, może też manipulując nim, co przywodzą na myśl szwy łączące postać z tłem. 
Jakby zwierciadłem tego przesłania są inne projekcje Małgorzaty Maciaszek - „Lud nr 1” - kolorystycznie i morfologicznie transponując niezwykłą złożoność relacji międzypartnerskich, wieloznaczność ich wzajemnej komunikacji, w której jest miejsce zarówno na porozumienie, ale też istnieje nieunikniony dystans. Różnice w specyfice nie tylko kobiety i mężczyzny, ale w ogóle dwóch osób niejednokrotnie implikują bariery nie do przebycia.
Zresztą swoistość każdej z obu płci nie jest jednoznaczna. Praca „Lud nr 2” nasuwa skojarzenia nie tylko do istotnej roli libido, seksualizmu, ale nieodłącznego współistnienia cech typowo męskich w kobiecym ciele i na odwrót. To rzeczywiście wachlarz, wręcz kalejdoskop wielobarwności ekspresji i przeżyć człowieka. Wachlarzem tym jest zarówno kobieta, jej osobowość ale też mężczyzna sam w sobie, ale również jako „atrybut”, ozdoba kobiety, a jednocześnie kobieta też jako swego rodzaju wizytówka – nie w sensie pejoratywnym – mężczyzny, ale też pojmowana jako wartość autonomiczna oraz istotna strona świata męsko-kobiecego. Kobieta może być niemal bezbronna, jak „Mama w ogrodzie”, zarazem eksponująca siebie w barwach owego ogrodu, sytuująca się jako klejnot owego bluszczu. Bywa też „Zwierzątkiem” na pozór wrażliwym, jednak wewnątrz wyrachowanym, na pewno określonym swą tożsamością biologiczną, kontekstem kulturowo-ekonomicznym, a nie wyidealizowaną ikoną. Jej wnętrze może być miękkie jak „wata”, choć często to tylko napis na koszulce, w istocie swą osobą, aureolą osobowości może zmuszać do hołdu jej męskie otoczenie, jakby mielić je przez maszynkę.
Zaiste – wachlarz barw kobiecości, ale przez to też męskości - w przekładzie artystycznym Małgorzaty Maciaszek to nieprzebrane spektrum odcieni życia. Wspomniany na początku atrybut jest przy nim jedynie niepozorną ozdobą.

 Wacław Misiewicz





wystawa w Galerii Aya, Katowice

niedziela, 13 maja 2012

hot ride + obrazy

hot ride
i fucked your wife mówi Sherloc Holmes przez dziurkę od klucza
wciska usta gęste mgła zasłania jasność myślenia
segmentów nie dzielą ściany są jedne drzwi żeby mnie
otworzyć potrzeba wielu pistoletów strzelają na raz
przykłada swój palec przez szkiełko i oko widzi chorobotwórcze
myśli tęczowe przyczepione
w każdym włosie namiastka śledztwa w detektywie
pokładam nadzieję na
wylecz mnie proszę niewiele oczekuję od
w piwnicy w bunkrze pod blokiem na starym planie miasta
lament kobiety więc pragnie pożąda
pożoga rozpala kręte korytarze papierowe origami spłonie
na stosie

hot ride
biegniemy

wielka ucieczka
wielki napad
na sklep z zabawkami
kradnie moje sny ubiera w nie rozkoszne dziewczynki
z mysimi ogonkami laleczki odkłada
na plastikowe pułki za szybkami PCV

zagłada nadciąga po śniegu psim zaprzęgiem
pędem szalonym znaczy ślady  hot ride
jak neon niebieski na gładkim tle
podświetla poświata z okna World Trade Center
tak to ja przyznaję ja bo ja to ja
rozbiłam się sowieckim bombowcem na wieżach
w imię wolności słowa i wyznania do niewyznania
wzywana do konsumpcjonizmu marksizmu i
korupcjonizmum rzygam waszym nowym – wspaniałym – światem
nowym – wspaniałym – światem zakopuję w ziemi
hipokrytów
czarny śnieg zasłoni paznokciem
wydrapię w graficie swoje imię i nazwisko
hot ride

 I love you Andy... (2012), akryl na płótnie

 Staruch (2012), akryl na płótnie

wtorek, 1 maja 2012

Na początku była natura...

"(...) w świecie natury ludzie nie mają uprzywilejowanej pozycji - są jednymi z wielu istot, natura bowiem nie respektuje ludzkiej tożsamości. Tym zaś, co wiąże świat kultury ze światem natury, jest seksualnośc i erotyzm, które są pogmatwaną krzyżówką tych dwóch światów."

sobota, 14 kwietnia 2012

ciśnienie - śnienie

Bo jestem idealna
mówisz mi to tak po prostu słowem z ust
poszczególne głoski układasz równo na linii
usta – oko – oko – usta czekam wciąż
wystukuję rytm gałązką z drzewa na które weszłam 
wspięłam się pewnego letniego poranka na jego szczyt by wypatrywać
jak wracasz z ostatniej wojny urażony i głodny
ale to ja mam więcej ran mam więcej pustych miejsc czekających
na wypełnienie
jedna emocja - tu druga emocja - tam załatamy wszystkie pustki
będę pełna pewnego ranka obudzę się i poczuję wszystko
będzie na swoich miejscach

wreszcie będę mogła zejść z drzewa

Fashionist (akryl na płótnie, 50x70cm)
Twins (akryl na płótnie, 100x70cm)

Ów produkt

"Ów produkt, który określa się mianem kobiety, to wytwór całokształtu naszej cywilizacji." (S. de Beauvoir)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...