sobota, 26 maja 2012

Ciśnienie w Poznaniu

„Ciśnienie” to wystawa nawiązująca do gorączkowego poszukiwania adekwatnych rozwiązań w dobie nadmiaru i przeludnienia. Dotyczy spraw przyziemnych i podstawowych, o których nie sposób zapomnieć, ale które wykonuje się zawsze na ostatni moment. W nieco ironiczny sposób, przypomina o postaciach uzależnionych od ryzyka, pracy, dawek itp. Chodzi tu o takie nawiązanie do tych spraw, by widza przestrzec, ale niekoniecznie go uspokoić. „Ciśnienie” to stan, w którym wszystko wypada z rąk, jesteśmy o krok od rzucenia w kogoś tym, co pod ręką, przekleństwa cisną się na usta a podniesiony głos i brak elokwencji jest jedynie rozgrzewką. 
Gdy ciśnienie przekracza pewien próg, mamy do czynienia z erupcją, eksplozją lub implozją. Artyści zaproszeni na wystawę związani są z galerią Siłownia, nowym miejscem na mapie Poznania. Reprezentują różne techniki i praktyki tworzenia. Znajdziemy tutaj malarstwo skontrastowane ze sztuką komputerową, obiekty i rzeźby o krok od dźwięków muzyki elektronicznej. W takim tyglu aż prosi się o konflikt.

 Osoby zaproszone: Roman Bromboszcz, Adam Ćwiek, Małgorzata Maciaszek, Urszula Szkudlarek, Wojciech Wroński

sobota, 19 maja 2012

WACHLARZ ODCIENI ŻYCIA

Wachlarz – typowo kobiece, mimo, że wcześniej również męskie akcesorium, pełniące rolę ozdobną, jak też praktyczną – używane jako swoisty „klimatyzator”, ale też wizytówka charakteru, osobowości właścicielki.
 Małgorzata Maciaszek rozwinęła tą funkcję „wachlarza” do rangi całościowej ekspresji kobiecości, lecz nie poprzez ukazanie dosłownego kształtu owego atrybutu, lecz w formie użytego materiału i zaprezentowanej formy, ekstrapolując symbol kobiecej kokieterii, urody, charakteru w wymiar całościowej ekspresji.
 Kobiecość to bowiem kalejdoskop emocji, postaw, od skrajnie opiekuńczej po nieprzejednanie waleczną, zapiekłą w swych ambicjach, dążnościach. Może przejawiać się jako bogini miłości, erosa - „Wenus” - emanująca jednak nie tylko zmysłowością, eterycznością, co sugerowałby użyty materiał, ale jednocześnie konsekwencją, poczuciem realizmu, praktycznie „wpisując się” w otoczenie, może też manipulując nim, co przywodzą na myśl szwy łączące postać z tłem. 
Jakby zwierciadłem tego przesłania są inne projekcje Małgorzaty Maciaszek - „Lud nr 1” - kolorystycznie i morfologicznie transponując niezwykłą złożoność relacji międzypartnerskich, wieloznaczność ich wzajemnej komunikacji, w której jest miejsce zarówno na porozumienie, ale też istnieje nieunikniony dystans. Różnice w specyfice nie tylko kobiety i mężczyzny, ale w ogóle dwóch osób niejednokrotnie implikują bariery nie do przebycia.
Zresztą swoistość każdej z obu płci nie jest jednoznaczna. Praca „Lud nr 2” nasuwa skojarzenia nie tylko do istotnej roli libido, seksualizmu, ale nieodłącznego współistnienia cech typowo męskich w kobiecym ciele i na odwrót. To rzeczywiście wachlarz, wręcz kalejdoskop wielobarwności ekspresji i przeżyć człowieka. Wachlarzem tym jest zarówno kobieta, jej osobowość ale też mężczyzna sam w sobie, ale również jako „atrybut”, ozdoba kobiety, a jednocześnie kobieta też jako swego rodzaju wizytówka – nie w sensie pejoratywnym – mężczyzny, ale też pojmowana jako wartość autonomiczna oraz istotna strona świata męsko-kobiecego. Kobieta może być niemal bezbronna, jak „Mama w ogrodzie”, zarazem eksponująca siebie w barwach owego ogrodu, sytuująca się jako klejnot owego bluszczu. Bywa też „Zwierzątkiem” na pozór wrażliwym, jednak wewnątrz wyrachowanym, na pewno określonym swą tożsamością biologiczną, kontekstem kulturowo-ekonomicznym, a nie wyidealizowaną ikoną. Jej wnętrze może być miękkie jak „wata”, choć często to tylko napis na koszulce, w istocie swą osobą, aureolą osobowości może zmuszać do hołdu jej męskie otoczenie, jakby mielić je przez maszynkę.
Zaiste – wachlarz barw kobiecości, ale przez to też męskości - w przekładzie artystycznym Małgorzaty Maciaszek to nieprzebrane spektrum odcieni życia. Wspomniany na początku atrybut jest przy nim jedynie niepozorną ozdobą.

 Wacław Misiewicz





wystawa w Galerii Aya, Katowice

niedziela, 13 maja 2012

hot ride + obrazy

hot ride
i fucked your wife mówi Sherloc Holmes przez dziurkę od klucza
wciska usta gęste mgła zasłania jasność myślenia
segmentów nie dzielą ściany są jedne drzwi żeby mnie
otworzyć potrzeba wielu pistoletów strzelają na raz
przykłada swój palec przez szkiełko i oko widzi chorobotwórcze
myśli tęczowe przyczepione
w każdym włosie namiastka śledztwa w detektywie
pokładam nadzieję na
wylecz mnie proszę niewiele oczekuję od
w piwnicy w bunkrze pod blokiem na starym planie miasta
lament kobiety więc pragnie pożąda
pożoga rozpala kręte korytarze papierowe origami spłonie
na stosie

hot ride
biegniemy

wielka ucieczka
wielki napad
na sklep z zabawkami
kradnie moje sny ubiera w nie rozkoszne dziewczynki
z mysimi ogonkami laleczki odkłada
na plastikowe pułki za szybkami PCV

zagłada nadciąga po śniegu psim zaprzęgiem
pędem szalonym znaczy ślady  hot ride
jak neon niebieski na gładkim tle
podświetla poświata z okna World Trade Center
tak to ja przyznaję ja bo ja to ja
rozbiłam się sowieckim bombowcem na wieżach
w imię wolności słowa i wyznania do niewyznania
wzywana do konsumpcjonizmu marksizmu i
korupcjonizmum rzygam waszym nowym – wspaniałym – światem
nowym – wspaniałym – światem zakopuję w ziemi
hipokrytów
czarny śnieg zasłoni paznokciem
wydrapię w graficie swoje imię i nazwisko
hot ride

 I love you Andy... (2012), akryl na płótnie

 Staruch (2012), akryl na płótnie

wtorek, 1 maja 2012

Na początku była natura...

"(...) w świecie natury ludzie nie mają uprzywilejowanej pozycji - są jednymi z wielu istot, natura bowiem nie respektuje ludzkiej tożsamości. Tym zaś, co wiąże świat kultury ze światem natury, jest seksualnośc i erotyzm, które są pogmatwaną krzyżówką tych dwóch światów."

sobota, 14 kwietnia 2012

ciśnienie - śnienie

Bo jestem idealna
mówisz mi to tak po prostu słowem z ust
poszczególne głoski układasz równo na linii
usta – oko – oko – usta czekam wciąż
wystukuję rytm gałązką z drzewa na które weszłam 
wspięłam się pewnego letniego poranka na jego szczyt by wypatrywać
jak wracasz z ostatniej wojny urażony i głodny
ale to ja mam więcej ran mam więcej pustych miejsc czekających
na wypełnienie
jedna emocja - tu druga emocja - tam załatamy wszystkie pustki
będę pełna pewnego ranka obudzę się i poczuję wszystko
będzie na swoich miejscach

wreszcie będę mogła zejść z drzewa

Fashionist (akryl na płótnie, 50x70cm)
Twins (akryl na płótnie, 100x70cm)

Ów produkt

"Ów produkt, który określa się mianem kobiety, to wytwór całokształtu naszej cywilizacji." (S. de Beauvoir)

poniedziałek, 13 lutego 2012

Lata 50te - dekada pań domu

„(...) Marcia Brennan zauważyła, że jeszcze w 1958 roku żona Pollocka Lee Krasner określana była przez magazyn „Life” jako „pani Jacksonowa Pollock” oraz „ulubiona uczennica Hansa Hofmanna”, a przede wszystkim jako „gospodyni domowa”. Według Marcii Brennan w owym czasie niezależność artystyczna była w przypadku kobiet czymś nie do pomyślenia. (…) Jeszcze w 1961 roku, a więc piec lat po śmierci Pollocka, szanowany „Burlington Magazine” opublikował debatę na temat wystawy „The New York Scene” w galerii Marlborough New London. Anita Brookner pisała: „Malarstwo Lee Krasner odznacza się większą spontanicznością: jest on zdecydowanie romantykiem”. Nieobecność kobiet wśród ekspresjonistów abstrakcyjnych zdawała się w owym czasie tak oczywista, że autorce nie przyszło nawet do głowy, by sprawdzić pleć artysty.”
„W 1949 roku oboje [Lee Krasner i Jackson Pollock] wzięli udział w grupowej wystawie w galerii Sidneya Janisa zatytułowanej: „Artists: Man and Wife”. Krasner zaprezentowała jedną z prac z cyklu Little Images. Magazyn „ArtNews” opublikował w październiku 1949 roku recenzję Gretchen T. Munson, która oddawała atmosferę wokół ekspresjonizmu abstrakcyjnego w tym okresie: „Można zauważyć tendencję owych żon do uładzania stylu swoich mężów. Lee Krasner (żona Jacksona Pollocka) bierze farby swojego męża i przerabia jego nieokiełznane, wspaniałe linie w równiutkie, malutkie kwadraciki i prostokąciki.”
W ten sposób Lee Krasner została zredukowana – przez inną kobietę! - do stereotypowej, zadowolonej z życia kury domowej. (...)”

„Ekspresjonizm abstrakcyjny” Barbara Hess



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...